o nas | wydział | newsy | rajd geodety | linki | IGSO | dydaktyka | socjalne | strona główna | kontakt | international | OKSG

 

Szczawnica '97

Kliknij!
obejrzysz zdjęcia

 

Nasz Kierownik Mały herbu Rajdówka (postury łokietkowej, duchem wszakże wielki) w kwiecie wieku będąc, mąż zaufania przedniej miarki, wraz ze swym przyjacielem niejakim Michałem wpadli na koncept nie lada. Mając dosyć ulic gwarnych grodu Kraka, a z kupcami wszechmocnymi będąc w układach, wyprawę Bursztynowym szlakiem w góry Pieninami zwane przedsięwzięli.
I tak z wiosny urokami nieodpartymi ruszyła karawana Wojowników-Mierników w pełną trudów i niebezpieczeństw wyprawę. U celu pielgrzymi niestrudzeni kilka beczek złocistego napoju ku niedostępnej warowni wtoczyli. Dzielni piechurzy, przygód jednak spragnieni ruszyli szlaki okoliczne przecierać i szczyty niedostępne zdobywać. 

Byli wszakże i tacy, których jedynym szczytem zdobytym owa warownia niedostępna była. Oto dla nich ze zmierzchem pora na zabawy przyszła. A jako że rycerze nasi postury okazalej, a i rys szlachetnych i pięknych, do pobliskiej osady z Białogłowami popląsać ruszyli. Choć w głębokich ciemnościach szczawnickiej nocy bez sukcesów większych wrócili, to niejednej Sikorce w głowie zawrócili, dać swego użyli. Tymczasem w obozowisku zabawa trwała niegorsza, dlatego też z nadejściem świtu ciężko powstać było. Jednak ledwo oczy otworzyli, spieszno im było sąsiadów z południa odwiedzić, a brama otworem stała jeno nim kur siedemnasty raz zapiał. Słowaccy karczmarze hojnie strudzonych wędrowców nagradzali, dzięki czemu powrót o wiele przyjemniejszym się stawał. I tak minął dzień a nastała noc dnia drugiego. Noc ta rozświetlona błyskiem świętego ogniska niezgorszych od po-przedniej zabaw dostarczyła. Najodważniejszy, Kmicicem zwany, ochłody w mroźnych wodach Dunajca szukał, lecz przez towarzyszy swoich i opiekunkę duchową od ciemnej kipieli został odwiedzion. Prawdziwe harce jednak z wieczora następnego dnia nadejść miały. A że noc, staropolskim zwyczajem, porą uciech nieokrzesanych się staje, przeto śpiewom i plasom przedziwnym ( zwanym tańcami góralskimi) nie było końca. Owe święto "śpiewu i muzyki" zaszczycił obecnością swoją protektor nasz i mecenas, mowa zaś Jego porwała tłum zgromadzonych wasali. Z kronikarskiego obowiązku dodać się godzi, że stoły uginały się pod słusznym ciężarem trunków, przekąsek i... uczestników. Biesiada trwała w weselu do białego świtu. O ileż smutniejsze jednak były twarze towarzyszy i towarzyszek rankiem, gdy wytwór kapitalizmu - nowoczesny autobus - podjechał pod twierdzę i powrót do cywilizacji stał się bliski. Z łez odjeżdżających geodetów powstał nowy dopływ Dunajca, a plotka niesie, że pojawiły się w nim ostatnio śledzie i inne morskie paskudztwa.

Z pozdrowieniami wuj Matt z podróży

 

Ustroń '98 | Piwniczna '99 | Rycerka Dolna 2000 | Szczawnik '01


projekt i wykonanie strony: Lennon
aktualizacja i opieka merytoryczna: Krajczan

zalecane: 800 x 600 High Color